Wiecie co się stało w piątek?
Otóż siedzimy sobie z mamą spokojnie w domu, aż tu puka ktoś do naszych drzwi. Mama poszła otworzyć, bo za nim ja bym się ze swojego kąta wyturlała, to by ruski rok minął
No więc mama otwiera, a tu listonosz Jej mówi, że ma przesyłkę 50 złotych dla Agnieszki Krawcow.
Mama się ucieszyła, podpisała odbiór, przyniosła kasę, ale najciekawsze jest to, że ja do dziś nie wiem skąd i dlaczego te 50 złotych do mnie przywędrowało.
Było podobno napisane jakiś Bank Handlowy Warszawa ul. Senatorska, ale ja w życiu o takim banku nie słyszałam i nic wspólnego z takim bankiem nie miałam.
Mam nadzieję, że za odbiór tych 50 zlotych nie każą mi zwracać 5 tysięcy na przykład.
Póki co siedzi sobie papier w portfelu i czeka, aż zostanie gdzieś wydany.
Category: Z życia
Co tam u mnie słychać i widać
Jakoś weny twórczej znów nie mam, jak przyjdzie, to zacznę pisać może bardziej regularnie.
A co teraz?
Zaczął się rok szkolny, a więc wróciły wszystkie aktywności, w które jestem zaangażowana.
W sobotę mieliśmy dzień skupienia na wspólnocie, w październiku będą jednodniowe warsztaty dla rodziców pt. Bunt na pokładzie. Prowadzić to będzie grupa Mocni w Duchu z Łodzi.
Zaczęło się też śpiewanie ze scholą dziecięcą, póki co jedna msza była, teraz miała być kolejna, ale się przełożyła i mamy za tydzień i za 2 tygodnie, czyli dwie pod rząd.
No i oczywiście zaczął się też chór.
W sobotę śpiewamy koncert w naszym parku, tylko 8 utworów świeckich. Nagrałam wczoraj kawałek próby na Oriona, więc może coś tu wrzucę.
Od przyszłej próby mamy znów kontynuować mszę Gounoda.
Poza tym jakoś się telepię, choć nie mogę stać i długo chodzić, bo znów jakieś bóle do mnie wracają.
Znajomi namawiają mnie na załatwienie sobie sanatorium, może tam by mnie bardziej zrehabilitowali.
Na szczęście organizatorzy sobotniego koncertu zgodzili się, abym podczas występu siedziała. Nie jest to pozycja dogodna dla chórzysty, ale inaczej nie dam rady.
Wczoraj, czyli 18 września córka mojego siostrzeńca skończyła rok, a w sobotę moja mama kończy 77 lat.
Z ważniejszych rzeczy to chyba tyle, o nieważnych nie ma co tu pisać.
Trzymajcie się cieplutko, bo jesień idzie.
Utworzyłam grupę na Eltenie
Dziś postanowiłam utworzyć grupę na Eltenie.
Zobaczymy czy się przyjmie i jak będzie funkcjonować.
Nazywa się ona Grupa kulinarna i można w niej zamieszczać zarówno przepisy kulinarne, jak i polecać różne smaczne pyszności.
Utworzyłam trochę wątków, ale oczywiście można tworzyć inne.
Mam nadzieję, że grupa się przyjmie i że wszyscy będą mieć z niej korzyści edukacyjne i przyjemność z przyrządzania i smakowania wspaniałych potraw.
Zapraszam serdecznie!
Grupa jest otwarta i może do niej dołączyć każdy.
Wpis po przerwie
Dawno już tu nie pisałam, nie chcę mi się jakoś. Lenia mam strasznego.
A co u mnie?
Właściwie żyję tak trochę wakacyjnie, trochę medycznie.
We wspólnocie wybraliśmy na początku czerwca nowego lidera, 18 czerwca był gril kończący formacyjny rok pracy i mamy wakacje.
Chór działa jeszcze w lipcu, ale stwierdziliśmy, że ostatnią próbę sobie darujemy, więc tak naprawdę kończymy 24 lipca.
Trochę się badam, trochę mnie leczą i jakoś do przodu idzie.
Poza tym to chyba bez zmian.
Jak przyjdzie wena, to powrócę do wpisów spomnieniowych.
Aha! No i się nie pochwaliłam!
Otóż 2 czerwca, w Niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego był w naszej parafii nasz biskup ordynariusz. Każda wspólnota czytała na poszczególnych mszach sprawozdanie z działalności.
Nasza Odnowa była na 7 rano, tak chcieliśmy, żeby mieć z głowy, i poproszono mnie, żebym na tej mszy psalm zaśpiewała. No to zaśpiewałam.
Kiedy po mszy biskup szedł do zachrysti, podał mi rękę i podziękował.
Potem śpiewaliśmy na mszy o 10.30 z dziećmi. Tu już się solo nie udzielałam, ale jak przechodziłam po mszy przez zachrystię, to biskup nazwał mnie dyrektorką od brajla.
23 czerwca po raz ostatni przed wakacjami śpiewaliśmy z dziećmi, bo schole też mają wakacje.
We wtorek byłam u koleżanki, było nas tam trochę, super było posiedzieć na tarasie, pogadać i pośmiać się, przyjemnie spędzić czas. Zupełnie inaczej niż w bloku.
Szykują mi się plany wakacyjne na sierpień, ale to się zobaczy jak zdrówko pozwoli.
Wiecie co się dziś rano stało?
Otóż o 6 rano mi się jeść zachciało.
Wzięłam ja więc kawałek chleba,
aby się najeść jak trzeba.
Ugryzłam i… trach… Myślałam, że coś twardego jest w chlebie, a to się okazało, że moja jedynka się ułamała. No była już licha, ale do dentysty mi się iść nie chciało, no i mam za swoje.
Ząb był krzywy i wysunięty do tyłu w stosunku do pozostałych, więc jak odpadł, to szpara nie jest jakaś duża, ale podobno jednak widać.
Muszę się wybrać w końcu do stomatologa aby ocenił, czy to, co pozostało jest do wyrwania, czy można na to coś dosztukować.
Taką to miałam przygodę w pierwszym dniu matur Anno Domini 2019.
Rozpoczynam dzień, rozpoczynam tydzień
Pierwszy użytkownik na czarnej liście
Witam!
Nie sądziłam, że kiedyś to zrobię, za czasów Klango nie musiałam tego robić, ale niestety.
Dostałam wiadomość o treści mówiąc delikatnie wulgarnej, no więc dodałam użytkownika do czarnej listy.
Może to nic wielkiego, ale jakoś się dziwnie z tym czuję.
Ale trudno, nie będę czytać głupot.
I po świętach
Witam!
No i już po świętach.
Fajnie spędzony czas, co prawda poza domem, ale z rodziną.
Wczoraj był Dyngus, taki troszkę dyngus oczywiście.
Dobrze jest mieć dobrych ludzi wokół siebie.
Chrzest małej Natalki
Witam!
W sobotę 13 kwietnia uczestniczyłam w rodzinnym chrzcie małej Natalki.
Nie była to msza święta, a jedynie kilkunastominutowe nabożeństwo.
Bardzo się cieszę, że malutka jest już włączona do Kościoła.
Po uroczystości w kościele przejechaliśmy na taką niewielką salę, gdzie odbyło się przyjęcie.
Jedzenia było tyle, że w niedzielę 14 kwietnia po południu były poprawiny, ktoś musiał to skonsumować, szkoda wyrzucać, to pieniądze w końcu s.
Generalnie było bardzo sympatycznie i miło.
ą
Jak minęła niedziela
Witam
Niedziela przebiegła tradycyjnym torem.
Po śniadaniu do kościoła, a po obiedzie przyszła koleżanka i jak co tydzień grałyśmy we trzy, to znaczy ona, moja mama i ja najpierw w tysiąca potem w chińczyka.
W tysiąca dokończyłyśmy partię sprzed tygodnia, którą wygrałam, a potem rozegrałyśmy całą drugą, którą wygrała moja koleżanka.
W chińczyka grałyśmy 3 razy i tak się stało, że każda z nas zaliczyła wygraną.
Emocji i śmiechu było przy tym co nie miara.
W sumie fajny dzień. Teraz jesteśmy w domu same z mamą i mogłam się wreszcie tu zalogować.
Ale w końcu świat się nie kręci wokół Eltena czy komputera.
Na skrzynce pocztowej całe mnóstwo zaległych wiadomości z youtuba, jak będę miała wenę twórczą to posłucham.