Categories
Audio wpisy

O Panie mój alt 1 zwrotka

Categories
Audio wpisy

Moja ulubiona pieśń kościelna w moim nieprofesjonalnym wykonaniu

Categories
Z życia

O pieniądzach, które chyba spadły z nieba

Wiecie co się stało w piątek?
Otóż siedzimy sobie z mamą spokojnie w domu, aż tu puka ktoś do naszych drzwi. Mama poszła otworzyć, bo za nim ja bym się ze swojego kąta wyturlała, to by ruski rok minął
No więc mama otwiera, a tu listonosz Jej mówi, że ma przesyłkę 50 złotych dla Agnieszki Krawcow.
Mama się ucieszyła, podpisała odbiór, przyniosła kasę, ale najciekawsze jest to, że ja do dziś nie wiem skąd i dlaczego te 50 złotych do mnie przywędrowało.
Było podobno napisane jakiś Bank Handlowy Warszawa ul. Senatorska, ale ja w życiu o takim banku nie słyszałam i nic wspólnego z takim bankiem nie miałam.
Mam nadzieję, że za odbiór tych 50 zlotych nie każą mi zwracać 5 tysięcy na przykład.
Póki co siedzi sobie papier w portfelu i czeka, aż zostanie gdzieś wydany.

Categories
Chór

Hej kolęda kolęda

No i znowu to samo, znaczy znów zaczął się sezon kolędowy. Jeszcze nie oficjalnie, bo w kościele ich póki co nie śpiewamy, ale na wczorajszej próbie chóru to i owszem. Zresztą pewnie już chóry powoli ćwiczą kolędy.
My wczoraj, tylko w składzie altów, uczyłyśmy się nowych:
Gdy się Krystus narodził oraz Śliczna panienka, której wersję sopranową znałam jeszcze z podstawówki.
Ostatnią wczoraj nauczoną kolędą był Szczodry wieczór.
Jak się uda, to w styczniu pojedziemy na festiwal kolęd do Rzeszowa.
Ale to jeszcze przed nami.

Categories
Chór

Pierwszy po chorobie wyjazd z chórem

W sobotę 16 listopada po raz pierwszy po mojej chorobie pojechałam z chórem na koncert.
Byliśmy w Zalesiu Dolnym pod Warszawą na 18 przeglądzie pieśni chóralnej.
Nasz chór był tam po raz drugi, ale ja w zeszłym roku o tej porze dopiero się na nowo chodzić uczyłam.
No więc było tak:
Przed wyjazdem były ambarasy z poprawianiem stroju, ale się udało dzięki dobrym ludziom.
W sobotę koleżanka zawiozła mnie najpierw samochodem do naszego Domu Kultury na rozśpiewkę i próbę.
Potem trzeba było kawałek przejść do busa, ale dałam radę dzielnie i pojechaliśmy.
Na miejscu koleżanka powiedziała mi, że do kościoła jest ok. 200 metrów, bo bus nie mógł blisko podjechać, więc się przeraziłam, ale ostatecznie wytoczyłam się z samochodu na zewnątrz i trzymając pod rękę dwie koleżanki jakoś się tam dotelepałam, choć łatwo nie było.
Akurat była próba jakiegoś chóru, więc posłuchaliśmy trochę, potem podeszliśmy my.
Organizatorzy postarali się, abym mogła podczas występu siedzieć na krześle, co było dla mnie ogromnym ułatwieniem.
Potem, czyli o godz. 16 rozpoczął się przegląd.
Najpierw powitania i sprawy organizacyjne, a potem już do śpiewania.
Miało być 19 chórów, ale ostatecznie doszła jeszcze jakaś schola dziecięca, która rozpoczęła przegląd.
Chóry, jak to chóry, śpiewały różnie, na ogół fajnie, choć i wpadki się zdarzały.
Było kilka chórów z Warszawy, z Jazgarzewa, z Zalesia i innych okolicznych miejscowości.
Nam przyznano nr 6, ale przez tą scholę śpiewaliśmy jako chór siódmy.
Mieliśmy, jak większość występujących, 2 utwory: Kyrie Eleison z mszy Gounoda oraz utwór 5-zwrotkowy Błogosławcie Pana, niestety, nie pamiętam kompozytora.
Poszło raczej dobrze, dyrygentka zadowolona.
Na koniec chór gospodarzy wykonał bardzo długi utwór Oto drzewo Krzyża Moniuszki, z piękną solówką męską.
W ogóle z racji roku Moniuszkowskiego, sporo było utworów tego kompozytora.
Nawet nie wiedziałam, że On tyle pobożnych pieśni napisał. Wiadomo, opery, Śpiewniki domowe, ale że aż tyle pięknych pieśni, to nie wiedziałam.
Zwieńczeniem wszystkich występów była wspólna msza święta, choć i tak część chórów wyjechało wcześniej, gdyż wszystko rwało strasznie długo. Niektóre chóry miały po 3 i 4 utwory.
Podczas mszy śpiewy wykonywały chóry wspólnie.
Na wejście Gaude Mater Polonia oraz Sancta Cecilia,
na ofiarowanie Modlitwa Ojcze z Niebios Moniuszki,
na komunię najpierw grał organista, aby wszyscy mogli spokojnie przystąpić do stołu pańskiego, potem odśpiewaliśmy Ave Verum Corpus Mozarta oraz Boże, moje serce jest gotowe Kosko.
Na rozesłanie było Laudate \Dominum.
No i oczywiście części stałe, ale akurat nasz chór nie zdążył się ich nauczyć, więc ja tak trochę za dyrygentką sopranem i jakoś poszło.
Potem wyprawa z powrotem do busa, powrót do Żyrardowa, potem wyprawa do samochodu koleżanki, no i do domu.
Ogólnie bardzo mi się to spotkanie podobało, no i znów mogłam koncertować z chórem.
W niedzielę oni śpiewali jeszcze w naszym kościele na sumie, ale ja po 30 krętych schodach, gdzie jest tylko lina do trzymania chyba bym nie weszła, a już na pewno bym z nich nie zeszła, więc sobie darowałam.
Wróciłam trochę zmęczona, ale szczęśliwa.

Categories
Przemyślenia na temat polityki

Żyrardowska ulica Jedności Robotniczej

Głośno teraz w mediach o niej.
Ta ulica jest całkiem blisko mnie, ale swojej tu Wam nie podam, o nie. 🙂
Ale wracając do rzeczy:
No co ludziom ta nazwa przeszkadza?
No wiem, że to za komuny powstało, ale mnie osobiście akurat ta nazwa się z komuną aż tak nie kojarzy.
Żyrardów to niegdyś miasto z dużą ilością fabryk, w których pracowało mnóstwo ludzi, głównie kobiet.
Pamiętam, jak mama się z sąsiadkami umawiała i razem szły do pracy na 22 na nocną zmianę, jak razem wracały z popołudniowej, która kończyła się o 22.
Wszyscy się znali, szanowali, to była taka prawdziwa jedność międzyludzka.
A teraz, ideologię do tego dorabiają.
Ja bym tam zostawiła Jedności Robotniczej, bo to nikomu moim zdaniem nie wadzi.

EltenLink